[ Pobierz całość w formacie PDF ]

oddech. Nie mogła oderwać wzroku od Travisa rozbierającego się
dla niej. Jasne włosy pokrywały jego umięśnioną klatkę piersiową,
idealnie wyrzezbiony brzuch i znikały pod paskiem dżinsów no-
szonych niebezpiecznie nisko na biodrach. Travis rzucił koszulę na
podłogę i właśnie zdejmował buty, kiedy przyszło mu do głowy
kluczowe pytanie.
- Bierzesz jakieś środki antykoncepcyjne, prawda?
Przeklinając, że tego nie przewidziała, Lauren potrząsnęła
głową, wpatrując się w jego nagą pierś. Wszystkie fantazje na
S
R
temat tego, że w jego poprzednim małżeństwie to on chciał mieć
dzieci, rozwiały się natychmiast.
Travis zaklÄ…Å‚ pod nosem.
Lauren pomyślała, że ma prawo być wściekły. Tak mu
zależało, żeby utrzymać swój stan kawalerski, że na pewno nie
chciał dziecka, które skomplikowałoby mu życie. Ona też nie.
Przynajmniej dopóki nie spotka mężczyzny, który będzie chciał
mieć dzieci tak bardzo jak ona. To jednak nie zmniejszyło uczucia
rozczarowania, które ogarnęło ją na myśl, że ta noc może się
skończyć, zanim się na dobre zaczęła.
- Nie masz czegoś przy sobie? - zapytała słabym głosem.
Travis spojrzał na nią.
- Nie wiem, co o mnie słyszałaś, ale dla twojej wiadomości
nie jestem chodzÄ…cÄ… aptekÄ… i nie sypiam, z kim popadnie.
Lauren cieszyła się, że miejscowe plotki nie były prawdziwe,
co oczywiście nie zmieniało obecnej sytuacji. Pragnęła tego
mężczyzny nad życie i nie mogła zrobić nic, żeby temu zaradzić.
Wątpiła, czy uda jej się jeszcze raz zebrać na odwagę, żeby się na
niego rzucić.
- Może po prostu powinniśmy o tym zapomnieć - powiedział
tonem, który jednak nie zabrzmiał zbyt przekonywająco, kiedy
przesunął palcami po włosach w geście czystej frustracji.
- A może ja nie chcę zapomnieć. Zniecierpliwienie w jej
S
R
głosie zaskoczyło ją samą.
Nie po to tak długo czekała, żeby teraz pozwolić okazji
przejść koło nosa. Nagle przestało ją obchodzić, czy jest zbyt
śmiała, czy nie. Nie obchodziło jej nawet to, czy jej słowa brzmią
desperacko.
Ostatni raz, kiedy uprawiała seks, była zbyt niedoświadczona
i zdenerwowana, żeby naprawdę czerpać z tego przyjemność.
Dzisiaj będzie inaczej. Dzisiaj spełni fantazje dziewczyny, która
tylko śniła o Travisie Banksie w swoim pustym, dużym łóżku.
- A nie masz czegoś w domu? - zapytała. - Wiesz, na nagłe
wypadki.
- Nie jesteśmy u mnie w domu. - Travis rzucił jej poważne
spojrzenie. - Jeśli naprawdę chcesz to zrobić, to mogę pójść i
sprawdzić, ale musisz mi obiecać, że nie zaśniesz w tym czasie.
Tak jakby mogła to zrobić w takiej sytuacji! Szansa na to
była taka sama jak na to, że Travis wróci, niosąc pierścionek
zaręczynowy zamiast zabezpieczenia. Bojąc się jednak
upokarzającego czekania nago, gdyby nie miał zamiaru wrócić,
Lauren również postanowiła wydobyć z niego obietnicę.
- Dobrze, jeśli ty mi obiecasz, że nie zgubisz się po drodze.
W spojrzeniu Travisa pojawiła się dzikość, a jego głos
zmienił się w niski pomruk.
- Nawet nie myśl o zasypianiu. Zaraz wracam. Nie
S
R
nakładając koszuli, zniknął w ciemnościach nocy. Lauren miała
nadzieję, że chłodne powietrze na nagiej skórze zmusi go do
pośpiechu. Jednak kiedy usłyszała dzwięk zamykających się
frontowych drzwi, cała brawura opuściła ją. Jej umysł wypełniły
pytania, które paraliżowały ją strachem.
A jeśli nie potrafię sprawić mu przyjemności?
A jeśli seks zniszczy naszą znajomość i stracę jedyne
nadajÄ…ce siÄ™ do wynajmowania miejsce w okolicy?
I w co się trzeba ubrać, żeby uwieść faceta?
Lauren nie kupiła sobie niczego zamiast starej koszuli
nocnej, więc od chwili, kiedy wyprowadziła się z domu matki, po
prostu spała nago. Mimo że miała ochotę włożyć rozciągniętą
koszulkę, nasunąć kołdrę pod brodę i znowu udawać, że jej nie ma,
postanowiła nie dać po sobie poznać, jak bardzo się denerwuje.
To nie był czas na spóznioną ostrożność.
To był czas na spełnienie wszystkich marzeń - choćby tylko
na tę jedną, szczególną noc.
S
R
ROZDZIAA SZÓSTY
Potykając się w ciemności o krzaki i kępy kaktusów, Travis
przeklął swoją słabość. Martwił się, że Lauren uważała go za
playboya. Zwłaszcza że nic nie było dalsze od prawdy.
Oczywiście nie miał zamiaru zaprzeczać, że nie jest święty.
Nie był stworzony do celibatu, ale to nie znaczyło, że szedł do
łóżka z każdą kobietą, która się nawinęła. Tak naprawdę to miał
nadzieję, że prezerwatywy, które trzymał schowane w szufladzie
na bieliznę, nie straciły jeszcze ważności.
Z wyjątkiem Lauren wszystkie kobiety, z którymi był od
czasu rozwodu, brały środki antykoncepcyjne. Od razu go
zapewniały, że szukają tylko zabawy. Jeśli któraś z nich zmieniała
zdanie po tym, jak go lepiej poznawała, Travis szybko informował
ją, że nie jest zainteresowany długotrwałym związkiem.
Nic nie mógł poradzić na to, że dzięki temu zyskał sławę
zimnego drania.
W bolesny sposób nauczył się, że lepiej jest być uczciwym,
niż poślubić kogoś tylko dlatego, żeby go uszczęśliwić. Bardzo się
starał uratować swoje małżeństwo, ale nie było na świecie takiego
mężczyzny, który mógłby uszczęśliwić Jaclyn. Za każdym razem,
kiedy podpisywał czek na skandalicznie wysoką sumę alimentów,
gratulował sobie, że udało mu się wycofać z tego związku
S
R
stosunkowo małym kosztem. Ale tak czuł tylko do momentu,
dopóki nie zobaczył, jak ktoś bawi się z dzieckiem. Wtedy ciężar
straty przygniatał go jak kamień.
Te smutne wspomnienia nie stłumiły jednak pożądania
krążącego w jego żyłach, świadectwa mocy, jaką miała nad nim
Lauren. Ukłucie sumienia, bardziej bolesne niż ukłucia kolców
kaktusa, nakazało mu zaprzestać tego szaleństwa, zanim komuś
stanie się krzywda. Zapewniał jednak sam siebie, że ona dokładnie
wie, jak się mają sprawy między nimi. Był przecież z nią szczery
od samego poczÄ…tku.
To właśnie powtarzał sobie bez przerwy, idąc w kierunku jej
domku. Nad jego głową wisiał księżyc w pełni, a on ściskał garść
prezerwatyw, jakby niósł jej największy skarb.
Potargany i diabelnie seksowny Travis wyglądał, jakby
przebiegł ten krótki dystans w rekordowym czasie. Wysiłek jednak
nie zmniejszył pragnienia lśniącego w jego oczach. To drapieżne
spojrzenie sprawiło, że Lauren zadrżała. Travis pokazał jej małe
celofanowe opakowanie leżące na jego otwartej dłoni.
Zdyszany postanowił dać jej jeszcze jedną szansę na
wycofanie siÄ™.
- Jeśli zmieniłaś zdanie, to teraz jest dobry moment, żeby mi
o tym powiedzieć.
S
R
Nie mając pojęcia, ile kondomów jest w opakowaniu, Lauren
miała nadzieję, że ton jej głosu nie zdradzi tej niewiedzy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sloneczny.htw.pl