[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tyle serca, a ona potrzebowała nie tyle seksu, ile właśnie opiekuńczego,
serdecznego uczucia.
Następnego wieczora, tuż przed kolacją, Max pojawił się w drzwiach jak
gdyby nigdy nic, jakby ten dom należał do niego. Przechodząc obok Hanny nie-
spodziewanie pocałował ją prosto w usta, wesoło przywitał się ze wszystkimi w
kuchni, mówiąc:  Widzę, że stara wiara ma się dobrze" i poszedł prosto do
łazienki, tak jakby naprawdę był u siebie w domu.
Jak mogła dopuścić, by on zachowywał się tu z taką swobodą? Dlaczego
znów nakrywa dla niego do stołu? Dlaczego rozmroziła kotlet wieprzowy, i to
S
R
nie taki dla pań, cienki na centymetr, ale specjalnie dla niego - na dwa palce.
Leży teraz na patelni pod pokrywką i smaży się na wolnym ogniu, tak, by
zachował soczystość.
Były młode ziemniaki, sałatka z surowej kapusty i przecier z jabłek. A na
deser placuszki z miodem, mrożona herbata, mleko i ciasto cytrynowe. Hanna
posypała je cukrem pudrem przez serwetkę wyciętą we wzór, który powtórzył
się na powierzchni ciasta. Max powiesił skórzaną kaburę na wieszaku w holu, a
pistolet włożył automatycznym ruchem z tyłu za pas. Uśmiechnął się do
wszystkich, tak jakby uważał, że tylko na niego czekali.
- Max - powiedział Geo, wyraznie zadowolony.
- W porządku, Geo - odpowiedział mu Max z równym zadowoleniem.
Geo zaśmiał się - taka rozmowa bardzo mu odpowiadała.
Pani Phillips obrzuciła Maxa szybkim jak zawsze spojrzeniem, by
pokazać, że go zauważyła; nie powiedziała jednak ani słowa. Natomiast Lillian
popatrzyła na niego chłodno, a potem zajęła się jedzeniem, nie dając po sobie
poznać, iż dostrzega kogokolwiek za stołem.
Max nie wytrzymał, tak długo pozostawiony samemu sobie.
- Czy Pete rozmawiał dziś z panią? Niepokoił się wczoraj, bo wracała
pani przez bardzo nieciekawą okolicę. Skontaktował się z nami przez radio,
żeby sprawdzić, czy nic się pani nie stało.
Nie poruszyła się, podniosła tylko wzrok i popatrzyła na Maxa.
- Nie podobało mu się, że wracała pani tamtędy po zmroku - mówił dalej.
- A do tego nie odbierała pani jego telefonu.
- Przecież byliście wtedy we dwoje na ganku i też mogliście podnieść
słuchawkę - rzuciła wysuwając brodę do przodu.
- Ale wiedzieliśmy, że to do pani - odpowiedział Max takim tonem, jakby
był jej bratem. Uniósł przy tym brodę dokładnie tak, jak to zrobiła Lillian.
Zamiast odpowiedzi Lillian prychnęła, co miało wyrażać oburzenie, i z
uwagą zajęła się krojeniem swego centymetrowego kotlecika.
S
R
- Och, Max... - Hanna spróbowała go powstrzymać, ale on nie przestawał
mówić.
- Jest pani niedobra dla naszego kochanego Petera. Cóż on takiego zrobił,
że tak się pani na niego złości?
Lillian odchyliła się do tyłu, a jej oczy rzucały grozne błyski. Odrzuciła
serwetkę i podniosła się.
- Jak to co! - zagrzmiała, po czym odsunęła krzesło i ruszyła szybkim
krokiem w kierunku schodów.
- Zła - odezwał się Geo.
- Rozgniewała się - wyjaśniła mu Hanna. - Max... - zaczęła mentorskim
tonem.
- O co chodzi? - spytała pani Phillips patrząc na puste krzesło i nie
dokończone jedzenie.
- Ty jej powiedz. - Hanna spojrzała na Maxa, podała mu notes i ołówek.
Max uśmiechnął się do pani Phillips, szybko coś napisał i podał jej notes.
Popatrzyła na niego podejrzliwie, po czym powoli wzięła notes i zaczęła czytać.
Z wahaniem spoglądała to na kartkę, to znów na Maxa. Jeszcze raz przeczytała
tekst, aż wreszcie odsunęła notes i wróciła do jedzenia.
Zanim Hanna podała na stół deser, zaniosła do pokoju Lillian jej talerz z
nie dokończonym jedzeniem, a do tego porcję ciasta.
- Przepraszam za Maxa - zaczęła.
Lillian siedziała w swoim pokoju przy oknie, z którego było widać dom
Hernandeza. Obejrzała się za siebie, wstała, wzięła z rąk Hanny tacę i postawiła
jÄ… na stole.
- Dziękuję ci, kochanie. Jesteś zawsze taka dobra. Nie zasłużyłyśmy sobie
z paniÄ… Phillips na tyle serca. Przepraszam za tÄ™ scenÄ™.
- Max to typowy mężczyzna, zawsze bierze stronę drugiego faceta. Jeśli
tylko dojdzie do konfliktu między kobietą a mężczyzną, żaden z nich nie
przyzna racji kobiecie. Nie powinien był tak z tobą rozmawiać. Ale ja wiem,
S
R
Lillian, że on wcale nie chciał cię rozzłościć. Było to kłamstwo obliczone na
zjednanie sobie Lillian. Przecież Max celowo tak się zachował.
- To nie on, to Pete - przerwała Lillian. - Nie spodziewałam się... Zresztą,
to nie ma znaczenia. Przepraszam, że się uniosłam. Miałam ciężki dzień... mało
spałam w nocy.
- Mogę ci w czymś pomóc?
- Nie, już wszystko dobrze - odpowiedziała chodząc po pokoju. - Myślę,
że za mocno wczoraj zareagowałam. Byłam naprawdę głupia. Przecież Peter nie
miał na myśli nic złego. A zresztą nie wiem. Chce mi się płakać.
- To czasem dobrze robi - powiedziała ponuro Hanna - ale na ogół potem
boli głowa.
Lillian uśmiechnęła się, a po chwili odwróciła w stronę okna i spojrzała w
kierunku domu Petera.
- Wiesz, że jest w domu. Czemu nie pójdziesz do niego i nie
porozmawiasz? - zapytała Hanna.
- Byłoby mi wstyd.
- Zupełnie niepotrzebnie.
- NaprawdÄ™ nie potrafiÄ™.
- Będziesz więc odtąd go unikać?
Lillian jęknęła, a Hanna nie bez zdziwienia spostrzegła, że ta
nieprzystępna kobieta może być uczuciowa, wrażliwa, a do tego potrafi
przyznać, że czuje się głupio.
- Najwyżej powie, że nie chce cię widzieć.
- No dobrze, pójdę do niego - Lillian wyraznie zmuszała się do
odpowiedzi.
- Musisz, nie jesteś przecież tchórzem - dodała jej otuchy Hanna. - Włożę
ci kotlet do lodówki, ciasto też możesz zjeść pózniej. A może - dorzuciła wy-
chodząc z pokoju - wezmiesz dwa kawałki i zaniesiesz do Petera?
S
R
- Wybiera się pani do Petera? - usłyszały wesoły głos Maxa. - Dobrze się
składa, bo muszę się z nim spotkać. Podwiozę panią - powiedział uśmiechając
się tak, jakby proponował miłą przejażdżkę.
Jakim prawem Max wszedł na górę? Hanna miała ochotę zrobić mu
awanturę, ale usłyszała, jak Lillian odpowiada:
- Dziękuję, Max, chętnie skorzystam.
Max wyszczerzył zęby w uśmiechu. Zeszli na dół. Hanna wróciła do stołu
sama. Wzięła notes i przeczytała, co Max napisał pani Phillips, kiedy Lillian
wyszła obrażona:  Jeśli pójdzie pani na badanie słuchu, to może będzie pani
mogła słyszeć wszystko, co się dzieje w tym domu. No i na zebraniach zarządu".
To było wszystko - nie wyjaśnił jej nic więcej!
Ale z niego spryciarz. Sam sprowokował Lillian do wybuchu, aby zdała
sobie sprawę, że postępuje głupio. Gdyby nie to, na pewno nie wybrałaby się do
Petera. Potrafi manipulować nie tylko Lillian, ale i panią Phillips - doprowadzi
wreszcie do tego, że staruszka zgodzi się na badanie słuchu. Byłoby wspaniale,
gdyby udało się jej pomóc!
Hanna posprzątała w kuchni, a potem opisała pokrótce to, co się
wydarzyło i zaniosła notatnik do pokoju pani Phillips. Starsza pani nie udawała
tym razem, że nic nie dostrzega. Przeczytawszy spojrzała na Hannę. Na jej
twarzy widać było uśmiech.
- Och, ten Max - powiedziała chichocząc.
Hanna zabrała się do szycia. Przez cały czas mimowolnie nasłuchiwała,
czy nie rozlegnie się nagle dzwonek do drzwi. Dom był oczywiście
pozamykany, jak zawsze po zmroku, i w czasie, gdy pracowała na górze. Robota
szła jej dzisiaj wyjątkowo gładko. Geo był jeszcze na nogach i nie chciał
odrywać się od swoich zabawek, ale w końcu nadeszła pora, by położyć go spać.
Hanna umyła go i rozebrała, a potem pomogła pani Phillips.
S
R
Usiadła wreszcie do maszyny i nagle omal nie podskoczyła ze strachu,
zobaczywszy kątem oka jakąś postać, zbliżającą się ku niej bezszelestnie od
strony drzwi. Odwróciła się gwałtownie - był to Max.
- Jak się dostałeś do środka? Wszystkie drzwi są zamknięte.
- Każdy prawdziwy policjant da sobie radę z zamkiem.
- Tam są jeszcze blokady. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sloneczny.htw.pl